"Zasługują na pamięć kolejnych pokoleń"
Słowo Jerzego Osypiuka przed tablicą upamiętniającą rodzinę Wojtkowiaków
Szanowni Państwo !
Znajomość historii i losów ludzi, dawnych mieszkańców Nekli, jest bardzo ważnym elementem budowania tożsamości i patriotyzmu współczesnych obywateli naszego miasta i Gminy, a szczególnie młodego pokolenia. Celem projektu „Ślady pamięci. Wojtkowiaków służba Ojczyźnie”, w którym uczestniczą potomkowie rodziny Wojtkowiaków, jest uświadomienie współczesnym mieszkańcom ciągłości historycznej pokoleń. Wojtkowiakowie zamieszkali w Nekli na Zawodziu w tym budynku w połowie ostatniej dekady XIX w. Tutaj w czasie zaboru pruskiego, międzywojnia i okupacji hitlerowskiej prowadzili zwyczajne życie. Los sprawił, że stali się uczestnikami wydarzeń historycznych, znaczących w dziejach naszego kraju. Dzisiaj są podręcznikowymi postaciami godnymi upamiętnienia.
Zaufanie mieszkańców Nekli i okolic, jakim obdarzano Józefa Wojtkowiaka - seniora, wybierając go delegatem do Sejmu Dzielnicowego w Poznaniu w grudniu 1918 r., świadczy o jego niezwykłym autorytecie wśród współmieszkańców. Nie mogła to być kandydatura przypadkowa.
Najmłodszy z rodu Wojtkowiaków - Tomasz , zwyczajny wydawałoby się policjant, nie zginął w otwartej walce z wrogiem ale od skrytobójczego strzału w tył głowy w lochach sowieckiej siedziby NKWD w mieście Kalinin, dzisiejszym Twerze. Spoczywa w tzw. katyńskich grobach w Miednoje.
Najstarszy z synów, Józef, związał swoje życie z polskim morzem, wstępując po odzyskaniu niepodległości do Polskiej Marynarki Wojennej. Musiał charakteryzować się wielką fachowością, wykazać się wielkimi umiejętnościami technicznymi i odpowiednimi cechami charakteru, skoro przełożeni oddelegowali go do prac komisji nadzorujących budowę okrętów dla PMW w stoczniach Francji, Wielkiej Brytanii i Holandii. Od 1937 r. służył na ORP Błyskawica, a w czasie wojny na ORP Garland i ORP Piorun, który wsławił się odnalezieniem i nawiązaniem kontaktu bojowego z największym niemieckim pancernikiem Bismarck.
Również pozostali członkowie rodziny związali swoje życie ze służbą publiczną.
Jan przed wojną był pracownikiem Sądu Grodzkiego w Poznaniu. W czasie okupacji wysiedlony z rodziną do Opatowa w Generalnej Guberni. Po wojnie kontynuował pracę w Sądzie Okręgowym w Poznaniu.
Ludwik i Franciszek służyli w Straży Granicznej na Pomorzu i południu Wielkopolski. We wrześniu 1939 r. stanęli do obrony Ojczyzny w oddziałach Batalionów Obrony Narodowej, biorąc czynny udział w walkach z najeźdźcą hitlerowskim.
Aniela z mężem Leonem Walenczakiem przenieśli się do Gdyni, gdzie mąż pracował przy budowie portu, a po wojnie w Stoczni Marynarki Wojennej.
Walenty był pisarzem gminnym w Kleszczewie, poszukiwany przez gestapo ukrywał się w Opatowie w Generalnej Guberni.
Dom rodziny Wojtkowiaków, a właściwie to jednoizbowe mieszkanko, przed wojną i w czasie okupacji stało się przystanią i azylem pełnym miłości, dla wnuków potrzebujących opieki i pomocy. Dzisiaj, po wielu dziesiątkach lat, to miejsce i Nekla wspominane są jako najcudowniejsze miejsce na świecie w okresie ich dzieciństwa.
W 1944 r. zmarł Józef, senior rodu. Spoczywa na nekielskim cmentarzu. Jego żona Marianna wyjechała w latach czterdziestych do córki Anieli w Gdyni. Tam zmarła w 1959 r. Syn Józef ze względów politycznych nie wrócił do kraju, mieszkając do końca życia w Plymouth w Wielkiej Brytanii. Jego bracia mieszkali daleko od rodzinnej miejscowości. Dlatego z upływem lat zatarła się w Nekli pamięć o tej rodzinie.
Uznaliśmy, że mimo upływu lat, warto mówić dzisiaj o tych niezwykłych ludziach.
Zasługują na pamięć kolejnych pokoleń.