Śladami ziemiańskich i leśnych historii ukrytych w albumach rodzin związanych z rodem Skórzewskich. Czwarty wyjazd studyjny NSK
„Z piosenką na ustach i akordeonistą na pokładzie grupa członków i sympatyków Nekielskiego Stowarzyszenia Kulturalnego (w tym również ja) wyrusza śladami rodziny Skórzewskich, Franciszka Górskiego i Michała Biesiedina. Rzecz dzieje się 13 lipca A.D. 2024 roku. Szlak prowadzi przez Ziemię Pałucką, zaczynając od Sielca, poprzez Łabiszyn i Łubostroń, aż po Bydgoszcz. Każde z tych miejsc stanowi odrębny punkt dobrze opracowanego, autorskiego programu z historią i biografiami w tle ( patrz: organizatorzy, czyli M.J. Mireccy)„
Tymi słowami rozpoczęła swoją relację na Facebooku, uczestniczka naszego czwartego wyjazdu studyjnego, Grażyna Augustin, córka Hugo Augustyna, wieloletniego nadleśniczego w lasach nekielskich i czerniejewskich.
Założeniem wyjazdu było podsumowanie realizowanego przez Jerzego Osypiuka - prezesa NSK w dniu 28 kwietnia 2024 roku wydarzenia pt. ”NEKLA - CZERNIEJEWO - LUBOSTROŃ. Ziemiańskie i leśne historie ukryte w albumach rodzinnych”, poświęconego pamięci rodu Skórzewskich oraz ludzi, którzy zarządzali w ich ordynacji lasami i w nich pracowali. Naszym celem było odwiedzenie miejsc, które częstokroć w tych albumach zostały uwiecznione.
Jako pierwszy na drodze wyjazdu studyjnego NSK stanął Dwór Marzeń, dawna posiadłość ziemska Unrugów w Sielcu, położonym nieopodal Żnina, która po latach kompletnej ruiny trafiła w ręce ludzi z Bydgoszczy. Państwo Katarzyna i Andrzej Rodziewiczowie, kupując dawny dwór admirała Józefa Unruga, legendarnego dowódcy floty, stali się jego duchowymi sukcesorami. Uczestnikiem naszego wyjazdu był również Mariusz Borowiak, autor książki o admirale, który w zabawny sposób opowiedział o nawiązaniu kontaktu z gospodarzami tego miejsca przed niemal dwudziestu laty. Pani Katarzyna Rodziewicz, która nas przyjęła i pełniła rolę przewodnika, uraczyła nas wspaniałymi opowieściami o admirale, ratowaniu jego dworu i parku. Opowiedziała również jakimi metodami stara się pielęgnować pamięć o tym zasłużonym dla Ojczyzny Polaku. Mieliśmy okazję zobaczyć i usłyszeć, jak pełni pasji i zaangażowania ludzie, wyprowadzili dwór z ruiny, zagospodarowali i wzbogacili o cenne zbiory muzealne.
Z Sielca, nasza droga wiodła do dawnych dóbr łabiszyńskich rodu Skórzewskich. Tutaj na Wyspie Łabiszyńskiej od 1930 roku mieszkał z rodziną i zarządzał całym majątkiem Zygmunta Skórzewskiego Franciszek Górski, generalny dyrektor dóbr w Łabiszynie i Czerniejewie, plenipotent Skórzewskich. Bardzo miłym zaskoczeniem było niezwykle serdeczne przyjęcie naszej grupy w Łabiszyńskim Domu Kultury. Powitał nas Albin Łakomy, dyrektor i gospodarz tego miejsca. Następnie Ewa Leżoń, prezeska Łabiszyńskiego Koła Towarzystwa Pamięci Powstania Wielkopolskiego i Piotr Szymanowski, wiceprezes koła, przedstawili nam swoją działalność na rzecz upamiętnienia powstańców wielkopolskich z gminy Łabiszyn. W gościnnych progach Łabiszyńskiego Domu Kultury czekał na nas poczęstunek kawą i wspaniałymi ciastami przygotowanymi przez członkinie KTPPW. W przyjaznej atmosferze, w tym historycznym miejscu, gdzie nieopodal urzędował Franciszek Górski, Jerzy Osypiuk w krótkim wystąpieniu przedstawił cel, charakter wyjazdu i przedstawił uczestników. Powitani zostali potomkowie Franciszka i Zofii Górskich: wnuk Jerzy Górski z żoną Marią, wnuczka Taida Cepka oraz wnuczka Zofia Kozłowska. Oprócz potomków Franciszka Górskiego przedstawiono i powitano towarzyszące nam panie z Wrześni: Renatę Rylską, córkę Michała Biesiedina, adiunkta w nadleśnictwie i łowczego w lasach Skórzewskich, nieoficjalnie partnera do rozmów i dyskusji dla hr. Marii z Radziwiłłów Skórzewskiej oraz Grażynę Augustin, córkę Hugo Augustyna, nadleśniczego w lasach nekielsko- czerniejewskich.
W spotkaniu w Łabiszyńskim Domu Kultury oprócz Piotra Szymanowskiego, wiceprezesa koła, organizatora i koordynatora naszego pobytu w Łabiszynie, wziął także udział 90-letni Józef Szymanowski, regionalista i pasjonat historii Łabiszyna i Lubostronia. Był również z nami Daniel Kamiński, pochodzący z Łabiszyna, obecnie mieszkaniec Warszawy, znawca historii ziemiaństwa wielkopolskiego, członek komitetu redakcyjnego kwartalnika „Wiadomości Ziemiańskie”. Miłą niespodziankę sprawiła nam obecność leśników z Nadleśnictwa Szubin, znanych z kwietniowego spotkania w Nekli. Wyjazd był też okazją do poznania się w bezpośrednim kontakcie Danuty Kachelskiej z Łabiszyna i Janiny Lipowczyk z Nekli. Obie panie to przedstawicielki potomków braci leśników Romana i Wawrzyna Lipowczyków. Roman pracował w lasach łabiszyńskich należących do Skórzewskich, Wawrzyn - w lasach czerniejewskich i nekielskich, należących do rodzin Skórzewskich i Żółtowskich. Do tej pory rodziny nie wiedziały o swoim istnieniu. Dopiero za sprawą realizacji przez Jerzego Osypiuka projektu o ziemiańskich i leśnych historiach ukrytych w albumach rodzinnych nawiązany został kontakt, a spotkanie w Łabiszynie było dla obu pań wzruszającym przeżyciem. Po niezwykle serdecznych i ciekawych rozmowach przy kawie i cieście udaliśmy się na zwiedzanie Łabiszyna, który w lipcowym słońcu i bujnej zieleni w odnogach Noteci, na ukwieconej Wyspie Łabiszyńskiej, prezentował się niezwykle atrakcyjnie. Zrewitalizowany park z amfiteatrem i przestrzenią do rekreacji pozwala korzystać z bogatej oferty Łabiszyńskiego Domu Kultury, mającego na wyspie swoją siedzibę. Naszym przewodnikiem po Łabiszynie był Maciej Banaś, który w interesujący sposób opowiedział nam o historii Łabiszyna i jego mieszkańcach. Poznaliśmy historię Kościoła p. w. św. Mikołaja oraz odbyliśmy spacer po cmentarzu parafialnym, skrywającym wiele mogił powstańców wielkopolskich. Wśród zasłużonych obywateli i wybitnych patriotów na łabiszyńskim cmentarzu wyróżnia się grobowiec płka Kazimierza Mielęckiego, 26-letniego dowódcy z powstania styczniowego. Miejsce spoczynku znalazł tu również Erazm Rykaczewski, historyk, tłumacz, filolog, nauczyciel i przyjaciel Leona Skórzewskiego. Na przykościelnym wzgórzu oraz cmentarzu trwają na straży piękne okazy starych drzew, które w ten upalny, lipcowy dzień użyczyły nam tak spragnionego cienia. Jednak naszą szczególną uwagę zwrócił ogromny dąb szypułkowy o nawie „Dąb Jagiełły”, oznakowany zieloną tabliczką: Pomnik Przyrody Prawem Chroniony. Jego nazwa związana jest z legendą o przejeżdżającym przez Łabiszyn w dniu 2 listopada 1410 roku królu Władysławie Jagiełło, który na pamiątkę pobytu zasadził w Łabiszynie dwa dęby. Jeden z nich zachował się do dziś i mogliśmy go na przykościelnym terenie podziwiać. Obwód dębu wynosi ponad 660 cm i nadal zwiększa swą objętość. Uczestniczka naszego wyjazdu Grażyna Augustin w swojej relacji z wyjazdu tak opisała to spotkanie: „W chwili odosobnienia przytulam się do 600 - letniego „Dębu Jagiełły”. Wszak wielowiekowe drzewa mają w sobie tajemną, nieodgadnioną moc”.
Żal było opuszczać i żegnać się z pięknym i gościnnym Łabiszynem, z którego udaliśmy się do kolejnego miejsca o nazwie Kąpie. Tak je przedstawił na FB Nekielskiego Stowarzyszenia Kulturalnego Jerzy Osypiuk : ...dawna siedziba nadleśnictwa Kąpie. Od 1903 roku do 1930 roku rezydował tutaj nadleśniczy Franciszek Górski. Po założeniu rodziny w 1907 roku, przychodziły tutaj na świat kolejne dzieci: Jadwiga, Michał, Jan, Witold i Barbara, dla których Kąpie było ”Rajem na ziemi”. Opisał to po latach w swoich wspomnieniach pt. ”Był dom...” syn Michał. Na wielu fotografiach archiwalnych w albumach rodzinnych zostało udokumentowane to miejsce. Najbardziej znana jest fotografia przedstawiająca leśników uczestniczących w jubileuszu 25-lecia pracy Franciszka Górskiego na stanowisku nadleśniczego. Wykonano ją 1 października 1928 roku. Odwiedzając Kapie zależało nam, aby potomkowie Zofii i Franciszka Górskiego oraz Michała Biesiedina mogli stanąć w tym miejscu po 96 latach. Dzięki uprzejmości obecnych mieszkańców stało się to możliwe. Niestety piękna architektura zabytkowego budynku została w widoczny sposób przez upływ czasu zniszczona i powoli traci swój pierwotny wygląd.
Z byłej siedziby nadleśnictwa dóbr łabiszyńskich udaliśmy się do Lubostronia, o którym to Ignacy Chodźko w wydanej w końcu lat 30. XIX w. pracy o ważniejszych pamiątkach historycznych i ciekawszych budowlach w Polsce pisał : (...) W pobliżu Noteci i blisko miasta Łabiszyna w Wielkim Księstwie Poznańskim wznosi się pałac w Lubostroniu. Jego położenie jest zachwycające, urok jego ogrodów i piękne propozycje architektury pod kierunkiem Stanisława Zawadzkiego, tworzą z tej posiadłości jedną z najbardziej godnych uwagi w Polsce (...)
Na zlecenie hrabiego Fryderyka Skórzewskiego, na terenie folwarku Piłatowo wybudowano klasycystyczny pałac w latach 1795 - 1800. Nazwę LUBOSTROŃ nadał pałacowi sam właściciel od słów ” lube ustronie”. O pałacu w ciekawy sposób nam opowiedziała i po nim nas oprowadziła Karolina Malak. Po obiadokolacji w przypałacowej restauracji przyszedł czas na wspólną zabawę i śpiew, którą zaaranżował i prowadził Paweł Tokłowicz. Niedzielny poranek to pobudka śpiewem ptaków i oddech porannym, rześkim powietrzem podczas spaceru po zabytkowym parku, to śniadanie i kawa w restauracji z widokiem na pałac i parkową zieleń.
Tak opisała swoje wrażenia Grażyna Augustin : ...”Nie ukrywam, że pałac robi na mnie duże wrażenie. Jest w nim jakaś dobra energia. Iście ”sercu lube ustronie”. Jego proporcjonalna bryła, jasne wnętrza, symetryczne fasady, odzwierciedlają ducha klasycyzmu. No i ten przepiękny, 40 hektarowy park w stylu angielskim, po którym można spacerować bez końca, radując oko urodą starych drzew (...)
Pobyt w siedzibie rodu Skórzewskich to wyjątkowe przeżycie dla wszystkich uczestników wyjazdu. Zrelaksowani, naładowani dobrą energią i historyczną wiedzą o miejscach, które odwiedziliśmy, ruszyliśmy z Lubostronia do Bydgoszczy, która była ostatnim etapem naszego wyjazdu. Pięknie położona Bydgoszcz nad Brdą i Kanałem Bydgoskim, doskonale to wykorzystuje. Wiele zrewitalizowanych nadrzecznych spichrzy, budowli i dawnych miejsc związanych z handlem rzecznym dodało jej uroku i atrakcji. Justyna Królak, nasza przewodniczka, oprowadzała nas po najpiękniejszych i najciekawszych architektonicznie miejscach w mieście przekazując przy tym wiele interesujących informacji. Na dużą skalę przeprowadzona rewitalizacja i pomysł na wykorzystanie jej potencjału i walorów turystycznych budzi podziw i uznanie. Miłym akcentem pobytu w Bydgoszczy było spotkanie z naszym krajanem Grzegorzem Knasiakiem, człowiekiem zakotwiczonym od lat w tym mieście. Wspólnie zjedliśmy z nim obiad w Karczmie Młyńskiej, a w czasie wolnym to on przejął rolę przewodnika, towarzysząc nam do końca naszego pobytu. Z nim część osób zwiedziła między innymi Dom Leona Wyczółkowskiego, którego kolekcja obrazów i osobistych pamiątek znajduje się właśnie w Bydgoszczy. Jeszcze wspólne zdjęcie przed Młynami Rothera, spacer i żegnamy Bydgoszcz.
Na zakończenie, tak jak na początku artykułu cytat z relacji Grażyny Augustin : (...) Kończy się weekend. Wracamy. Zachodzi słońce. Klamrą zamykającą wyjazd są przecudnej urody tęcze. Tak. Dwie pełne tęcze. To unikatowy obraz, dar od natury. Widzimy je z okien autobusu. Budzą nasz zachwyt, ale i przynoszą chwile refleksji. Zapamiętamy miejsca , które zobaczyliśmy i ludzi których poznaliśmy. Pozostaną w nas ciepłe wspomnienia i świadomość, że każda podróż ma swój kres, w tym jednak przypadku dlatego, żeby mogła zacząć się od nowa. A zatem do zobaczenia za rok”.
Do zobaczenia...
Małgorzata Mirecka