Poezja Lucyny Idasiak na zimową porę
O wrażliwości i słabości.
Odróżnij wrażliwość od słabości
Pierwsza jest nawet wskazana
Istnienie tej drugiej cię złości?
Nie mieści się w twoich planach.
Bez pierwszej nie zrodzi się sztuka,
nie pojmiesz bez niej sztuki
Z niej czerpie także nauka.
Bez niej i tu są luki.
Piękno w każdej postaci
o nią czynią starania,
by w nią człowieka bogacić.
Ona do troski nakłania.
Drugiej nie musisz się wstydzić.
Nie myśl, że jest nic nie warta.
Gdy będą wręcz z niej szydzić,
odwróci się losu karta.
Słabość w siłę się zmieni.
Nie bądź w niewierze uparty.
Woda trysnęła z kamieni.
Wciąż myślisz, że to żarty?
Doceniaj i wiedz, że obie,
mają swe miejsce na świecie.
Tylko czy w pogardy dobie
człowiek ich nie wymiecie?
Tęsknota za zimą
Śniegu brak i mróz nie trzyma.
Szaro, mokro, gdzie ta zima sroga?
Nie każdy na taką pogodę się zżyma,
bo cieplej, bezpieczniej na drogach.
Królowej nie ujrzysz na saniach...
Jakoś smutno bez puszystej bieli.
Może wygodniej bez odśnieżania
i trochę węgla mniej się spopieli.
Czas czekania na jakąś zmianę,
choćby na niebo nieco łaskawsze.
Kulig rozminie się nam z planem
Czy takie zimy będą już zawsze?
Tęsknię za miękkim śnieżnym puchem,
co skrzy się w słońcu, aż oczy bolą.
Zimowe szczęście jest bardzo kruche,
znika na przykład, gdy je posolą...
Czy przyjdzie mi szukać zimy białej,
w odległej jakiejś, obcej krainie,
odnaleźć miejsce śnieżne na stałe?
Czy może jednak do nas zawinie,
Zima jak anioł z białymi skrzydłami?
Oddechem zmrozi ziemię wokoło,
posypie świat śnieżnymi płatkami.
Zadźwięczą nam janczary wesoło.
Adwent
milczenie nabrzmiałe bólem
przeszłość lepsza, bo minęła
przyszłość lepsza, bo niewiadoma
teraźniejszość trudna
stanąć oko w oko z czasem
bez zniechęcenia
z podniesioną głową
z jasną twarzą
w samotności lecz nie samemu
Ktoś zawsze jest obok,
a jednak niełatwo
przeżyć
wierzyć
kochać
czekać
Uroki zimy
Gdy dzień mieszał się z nocą,
śnieg w mgłę się przeistaczał,
pastelowym różem
obłoki naznaczał.
Opary mgły gęstniały
wraz z nadchodzącym mrokiem,
gałązki oszraniały
z kolejnym mrozu krokiem.
Ranek mroźny i blady
powoli nam odsłania
świat szadzią przystrojony,
mrozu i mgły starania.
Wiatr umilkł zachwycony.
Słońce subtelnie złoci
baśniowo ubielony
krajobraz, co rozochoci
każdą wrażliwą duszę
na piękno natury bliskie
i nawet już mniej psioczymy
na drogi trochę za śliskie.
Wiatr już dość się napatrzył,
chciał strzepnąć śnieżny proszek
lecz chyba się czegoś wystraszył.
bo się łagodnie obszedł
z śnieżnymi koronkami
co w jednej mroźnej nocy,
wygrywają cudami,
prawdziwej zimy mocy.
I tak już do wieczora
trwa ta zimowa parada
dopóki nocy zmora
ciemności znowu zada
To już pora na wigilię...
W czas Bożego Narodzenia,
Radość niech się w sercu znaczy,
byś każdemu mógł wybaczyć,
tak zwyczajnie i na zawsze.
Niech życzliwość ciepłym płaszczem
skutecznie broni od chłodu,
który skrapla ludzką podłość
i wymraża ją do lodu.
Wigilijna świętość znakiem,
że Słowo Ciałem się stało
napełniając życia smakiem
moją, twoją, ludzką małość.