Poezja Lucyny Idasiak
na marzec
po śmierci Wisławy Szymborskiej
Parafraza „Gawęda o miłości ...”
Bez tej miłości można żyć,
z sercem zamkniętym jak orzeszek,
nie znając źródła, z niego pić ,
w skorupie zgryzot i pocieszeń
bez wiary, jakąś mieć nadzieję
w poezji swoje serce zgubić
czy w słowach Słowo zajaśnieje?
czemu o Słowie nic nie mówić?
Jakiej miłości brakło tym
co nie poznali Pana świata,
coś z życia wziąć za niezły rym
rozsądnie też korzystać z czasu
i nie rozpoznać Pana losu,
który obdarza ich tak szczodrze,
że mogą użyć w pełni głosu?
i wiedzie się im całkiem dobrze,
nie znaczy: nie zbierając ciosów.
Odwieczne Słowo, Słowo Życia,
nie będę tym co nie chce słuchać,
codziennie mocniej gdzieś z ukrycia
wołam, abym nie była głucha
na Twoje Słowo pełne mocy,
niosące radość i nadzieję
nawet wśród najciemniejszej nocy,
rodzi się wiara znaczy: dnieje.
Nawrócona
Skażona grzechem
długo żebrałam o miłość.
Teraz z uśmiechem
patrzę w przeszłości zawiłość.
Uzdrowiona z ran wczorajszych
nie muszę już z braków szlochać.
Uwolniona od trosk jutrzejszych
mogę dziś naprawdę kochać.
Wdzięczność
Za to, że widzę wspaniałość rzeczy.
Za zachwyt który mnie ogarnia
Czując jak Piękno duszę leczy
i rozproszoną radość zgarnia.
Za brak słów, w uczuć wyrażaniu,
i gdy stępione zmysłów doznanie
zdaje się pustką w odczuwaniu,
gdy nic się nie chce; Chwalę Cię Panie.
Z pragnienia szczęścia westchnienia tęskne
przedkładam niczym w niemej modlitwie.
O Niepojęty! Przemawiasz pięknem,
lecz nie przeszkadzasz życia gonitwie.
Ty co przekraczasz czasu granice,
a także moje ludzkie pojęcie.
Za to, że nieraz się jeszcze zachwycę,
niezasłużonym wniebowzięciem.
Przedwiośnie
Wiatr przegania lepkie płaty śniegu
co lgną do płaszcza i giną w biegu.
Toną w kałużach lecz w polu siedzą.
Bliski ich koniec, to dobrze wiedzą.
Powoli biała pokrywa mięknie
Dni zimy zostały policzone.
Pąk na gałęzi za chwilę pęknie
Bociany dziś zleciały w tę stronę.
Błotnistej drogi uciążliwości
na przedwiośniu znosić nam przychodzi.
Z rozchlapanych dziecięcych radości,
mniej szkód niż z wiosennych powodzi.
Nim zieleń szarości rozweseli,
kwiecie drzewa owocowe wybieli,
zdąży jeszcze marzec nagrzeszyć.
Nie może zwolnić, ani przyspieszyć.
Radość czekania na wiosnę
Na ciepły wiatr co rozwieje włosy,
na słońce, które blaskiem rozweseli oczy,
na kwiatów jak co roku w runie wysypanie,
na ptaków jarmarczne, natrętne zalecanie,
na słowika majową zalotność wytrwałą,
na świeżą zieloność, tak soczyście śmiałą,
na kwitnących roślin kokieterie wonne,
które moje zmysły ogarniają chłonne,
na kolejną możliwość zachwytów wiosennych,
na czas burz, po których tęczy łuk promienny
rozpina się na niebie jak z matowej stali,
ukazując paletę barw w pełnej gali,
na twórcze zapały uniesień radosnych,
na chwile nastrojów tak banalnie wzniosłych,
na... tak dobrze znane atrybuty wiosny.