Styczniowa poezja
Lucyny Idasiak
Kolęda
Proroctwo się spełniło,
Dziecię się narodziło,
pełne mocy.
Pasterze przybyli,
dary mu złożyli
w środku nocy.
Aniołowie śpiewają,
pod niebiosa wysławiają
Bożą chwałę.
Ludzie są zdziwieni,
że świat może zmienić
Dziecię małe
Radości doświadczamy
Wtedy, gdy zaufamy
Tej dziecinie,
To Bóg się w Niej objawił.
Dał Syna, by nas zbawił,
wbrew winie.
Gdy Panu się poddamy
Z radości zaśpiewamy
Uwielbienie
Słowo ciałem się stało
Cudem się dokonało
nam zbawienie.
Po co mi te święta?
Znów było tak samo, czy może inaczej.
Ktoś o mnie zapomniał, ktoś jednak pamiętał...
Te same życzenia co innego znaczą.
Niektóre życzenia dotarły po świętach.
Czy biorąc dawałem, czy tylko czekałem
na gwiazdkę z nieba, tę co jest spełnieniem...
Czy wierzę, że Słowo stało się Ciałem
I wiem po co mi to Boże Narodzenie?
Ku pełni życia
Za przykładem Mędrców Wschodu,
śledząc gwiazdy blask promienny,
nie doznam nigdy zawodu
podążając za Niezmiennym.
Ból, zmęczenie mnie nie zwiedzie
choć skutecznie tłumi radość.
Poczucie spełnienia w biedzie
wątpliwościom czyni zadość.
Trud nieznany wciąż przede mną,
ufność lęku mnie pozbawia,
by nie tracić życia sensu
wierzę, że to krzyż wybawia.
Czuję ciężar, choć na ciele
nie dostrzegam żadnej rany,
gdy na siły me za wiele
nadmiar jest mi odebrany.
Oto nadchodzi ta chwila,
że wspomaga Bóg ofiarą.
Mocą swoją mnie zasila,
kiedy przyjmuję ją z wiarą.
Zima w górach
Brak śniegu bywa przyczyną
ucieczki w ferie z niżu.
W górach jest więcej zimą,
ziarniście lodowego spiżu.
Gdy z nieba spadnie świeży
to jeszcze bardziej upiększa.
Puszysty na polach leży,
apetyt na zimę powiększa.
Raduję się tym widokiem
z białymi nierównościami.
Ogarniam łakomym wzrokiem
doliny pomiędzy górami.
Obrazu tego nie zmaże,
nawet czas z mej pamięci.
Do zimy się nie zrażę
choć w nosie katar kręci.
Teraz gdy przymknę powieki,
widok przywołam luby.
Wiem jednak, że sroga zima
prowadzi czasem do zguby.
Lecz mimo to zima w górach
wrażenie zostawia miłe.
A jazda na nartach uczy,
jak potęgować swą siłę.
O pięknie
Lubisz, kiedy śnieżek prószy
w tej zimowej porze roku.
Strojna szadź oko poruszy.
Dostrzegasz, że piękniej wokół.
Śnieżną biel co świat tak zdobi
Słońce stopi, myślisz sobie,
wtedy brzydko się tu zrobi.
Nie martw się, piękno jest w tobie!
Czy cię moja pewność smuci?
Czy nadzieja ta cię śmieszy?
Brzydotę już czas porzucić,
znaleźć wreszcie coś, co cieszy.
Jeśli jeszcze nie odkryłeś
Tego co twoją ozdobą.
Nie rezygnuj, wszak marzyłeś,
odważ się, bądź wreszcie sobą.
Rozglądasz się kto podobnie,
przygnieciony trosk szarością.
– uśmiech szczery, znak, że godnie –
też walczy z pospolitością.
Chwila z Nieskończoności.
Czy ktoś zauważył blask słońca o zachodzie,
niczym żywa czerwień ust w dziewczęcej urodzie?
Zimowa bladość lica chłodem nie poraża,
póki purpury kolista plama przeważa.
Patrzę, lecz nie są w stanie przedłużyć me oczy
czasu trwania tego widoku.... Był uroczy.
Czy słowa mogą oddać kolejne zdumienie,
które rozpala nadzieję na szczęścia spełnienie.
W odmianach materii czuję tchnienie Ducha.
Przez ujawnienie Piękna zstępuje otucha.
Zachwyt trwa dłużej niż obrazek miły,
którym bardzo krotko zmysły się cieszyły.
Staram się ujrzeć w myśli widziane szczegóły...
A tu już ciemne chmury niebo mi zasnuły.
Zda się, jedynym świadkiem byłam owej chwili.
Na próżno moja wyobraźnia tak bardzo się sili.
Ta doskonałość Piękna jest niepowtarzalna.
Zaczynam powątpiewać, czy była realna?
Śnieg jest nadal, i drzewa, i niebo różowe
lecz słońce za widnokrąg schowało swą głowę.
To przyczyna zmiany poprzedniej jakości.
Skończona chwila Piękna trwa w Nieskończoności.
Protest
W gąszczu słów nowomowy pachnie tanim winem.
Bycie na pierwszej linii stanowi przyczynę,
używania zbyt często obcych, bardzo licznych,
wyrazów mało swojskich, nieekologicznych.
Tak mnie ten medialny język molestuje,
że choć wysoką oglądalność gwarantuje,
splątana jak w sieć mobingu protestuję
i ten kosmopolityczny slang krytykuję.
Z telewizyjnym guru można łatwo skończyć,
decydując się, by telewizor wyłączyć.
Szkoda, że tylko w tak drastyczny sposób
reagować musimy, by nie słuchać osób,
które znając nieźle zasady marketingowe,
kaleczyć polski język są zawsze gotowe,
wcale się nie tłumacząc. Czy te słowa nowe
są niezbędne i nie dają się innymi zastąpić,
każąc w bogactwo polskiego języka zwątpić?
Pytania to, do lobby językowego kieruję,
głowiąc się, jak w tym temacie się zaloguję.
Już dość! Czas porzucić ten styl nieprzyjazny.
Lepiej się nie przepychać, niż wejść między błazny,
bo tych królewskich rzadko spotkać między nami,
których, by nazwać współczesnymi Stańczykami.
Wolę nie wypić wcale niedobrego wina,
niż podniebienie drażnić, gdy innego nie ma.
Popołudniowe czytanie gazety
Mafia, wojenna akcja,
partia, światowa korporacja,
nowa polityczna nacja,
inteligentna manipulacja,
poliekonomiczna globalizacja.
- współczesna demonizacja.
Zagmatwana kombinacja,
rosnąca destabilizacja,
przytłaczająca informacja,
nieprzemijająca frustracja.
Wniesiona interpelacja:
Potrzebna humanizacja!
Nie wystarczy deklaracja.
Czy to nowa interprowokacja?
- wątpliwa sensacja.
A może by tak jakaś wariacja,
ponowna weryfikacja,
zaskakująca reakcja:
... dobra kolacja.